Wychładzanie silnika w Mazdzie 3

Wychładzanie silnika w Mazdzie 3.

Wychładzanie turbiny – procedura nieco odwrotna, spaliny wszak nie należą do najchłodniejszych więc turbina przyjmuje sporą część temperatury, bywa, że w czasie jazdy dosłownie świeci na wiśniowo albo czerwono-pomarańczowo (przekracza 500°C!). Jeśli zatrzymamy silnik bez wychłodzenia turbawki – olej odparowuje niemal natychmiast, ośka turbiny wyciera się dość jednoznacznie. Mało tego – olej niesie ze sobą również „śmieci”, które po gwałtownym jego odparowaniu pozostają na ośce powodując tym bardziej wżery. Mało tego – gdy przyjdziemy rano i odpalimy autko – pozostałości na ośce zostaną wepchnięte pod uszczelnienia i zaczynają je wycierać – w ten sposób „doprawiamy” turbinkę, która „za niedługo” będzie przeciekać i rzucać olej (do wydechu, do powietrza i wszędzie wokół). Poza tym po zgaszeniu silnika rozgrzana turbina wypala olej powodując zmniejszenie się przekroju kanałów olejowych – powodując w konsekwencji zatarcie. Wychładzanie turbinki polega na puszczeniu silnika na jałowym biegu na „jakiś czas”. Przyjmuje się, że jest to tak ze 2 minuty wolnych obrotów (oficjalnie minimum 30-60 sek). Dojeżdżamy już w okolice domu, rozpędzeni kulamy się na miejsce (spuszczając na luz oczywiście), kulamy, kulamy, spokojnie parkujemy, wyłączamy radio, zbieramy wszystko to, co w aucie do zabrania, (blokujemy biegi bear-lockiem jak ktoś ma) drapiemy się w głowę itd. Na koniec wyłączamy silnik – u mnie trwa to 2,5 minuty. Trzeba to popraktykować.

Od tej zasady istnieje jeden wyjątek – silnik mazdy „comprex”, który jako jedyny nie wymaga schładzania turbiny (wyłączać można i należy od razu). Proces rozgrzewania silnika pozostaje ten sam.

Jeśli ktoś chce zrobić mężowi kawał i zarżnąć mu turbinkę w nowiutkim samochodzie to po odpaleniu zimnego silnika proszę od razu ostro gazować, wysokie obroty, sprint jak na 400 m, a na koniec jazdy – byle jak najbardziej pomęczyć troszeńkę i od razu zgasić prosto z wysokich obrotów Efekt murowany – turbinka rozpadnie się przed 50kkm.

Powszechnym błędem jest obiegowe twierdzenie, że turbina „załącza się” przy 2000 obrotów. Tak długo jak kręci się wał korbowy – tak długo turbina również się obraca. Efekt „załączania się” turbawki wynika z fizyki/chemii spalania oraz faktycznej różnicy ciśnienia. Dopóki ciśnienie na turbinie nie przekroczy jakiegoś poziomu to można nawet stwierdzić, że silnik jest jakby wolnossący. TURBINA KRĘCI SIĘ ZAWSZE, gdy są spaliny (ona znajduje się na kolektorze wylotowym, więc „zbiera” wszelkie wydechy z cylindrów).

Podczas hamowania silnikiem wtryski nie podają paliwa (ropki) ale cylindry i tak są wentylowane (zawory otwierają się zasysając powietrze, silnik spręża powietrze, zawory wydechowe wypuszczają), inaczej silnik by nie hamował! Sprężone mniej lub bardziej powietrze wypychane jest przez zawory i napędza turbinę nawet bez spalania paliwa.

Turbina w DiTD (oba modele silnika) jest chłodzona olejem oraz chłodzona wodą (obieg z silnika), obie wersje mają stałą geometrię wirnika tylko zawór bypassu jest inaczej sterowany – albo nadciśnieniem albo podciśnieniem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *